29 września 2013

-7- Dinner

Justin POV :

   Kiedy Carly wyszła z pomieszczenia, nie mogłem przestać powtarzać w głowie jej uśmiechu, którym obdarzyła mnie, kiedy powiedziałem aby mnie zmieniła. To były słowa wypowiedziane pod wpływem impulsu, nawet nie wiedziałem sam o co konkretnie mi chodzi. Raz jestem dla niej totalnym dupkiem, a zaraz znowu mówię coś przez co myśli że jestem miękki - do dupy. 
    - Kurwa - zakląłem pod nosem, odwieszając swoją kurtkę z powrotem na jednym z wieszaków, w tutejszej szatni. Nie wiem dlaczego ale coś kazało mi zostać i wykonać to o co prosiła mnie chwile temu Betty. Z drugiej strony sam chciałem patrzeć dłużej na brunetkę, intrygowała mnie ale za razem była nieziemsko wkurwiająca.
     Przechodząc przez salon do drzwi które prowadziły na podwórko, ignorowałem wszystkie nachalnie spojrzenia tych wszystkich starych ludzi. Odkąd pamiętam staruszki nie potrafią żyć swoim życiem tylko interesują się czyimś. Czułem na sobie natrętne spojrzenia ich wszystkich, co mnie strasznie denerwowało. Wiem ze powinienem zachowywać się przyzwoicie aby jak najszybciej stad wyjść i mieć tę karę za sobą , i tego się trzymałem. 
     Na dworze było niesamowicie zimno jak na połowę września, a zwykła koszulka z krótkim rękawem którą miałem na sobie, nie była najlepszym ociepleniem dla mojego ciała. Na moich gołych ramionach pojawiła się gęsia skórka, która szybko rozprzestrzeniła się na resztę odkrytej skóry. Przyśpieszyłem kroku idąc w kierunku niewielkiej hali z basenem gdzie odbywał się fitness dla seniorów. 
     Zanim naciskałem klamkę pomieszczenia przeszedł mi przez myśl na prawdę ohydny obraz - wiszącej skory tych wszystkich dziadów skaczących w wodzie z piankowymi makaronami. Odgarniając przerażającą myśl wszedłem do pomieszczenia i jak najszybciej podszedłem do stanowiska ratownika. 
    - Betty prosiła mnie abym przyszedł i zapytał czy czegoś nie potrzeba - mruknąłem do prawie już łysego mężczyzny, w czerwonym stroju, który rozciągnął się na białym plastikowym krześle. 
     - Panuje nad wszystkim - jego głos był cichy i słaby, jakby dopiero co się obudził - uciekaj już stąd dzieciaku, przeszkadzasz mi w pracy - powiedział chamsko, machające ręka w stronę drzwi. 
      Zacisnąłem ręce w pięść nie chcąc już na początku robić problemów i nie wdać się w bójkę z jakimś facetem w podeszłym wieku. Nienawidziłem jak ktoś się do mnie odzywał z brakiem szacunku, a tym bardziej nienawidziłem kiedy ktoś mówi do mnie "dzieciak" , jakbym był jakimś małym gówniarzem z podstawówki. Posłałem mężczyźnie piorunujące spojrzenie, a on od razu odwrócił wzrok w inna stronę, kiedy tylko zobaczył jak moje ręce zaciskają się w pięść i rozluźniają kilka razy. 
    - Nie ważne - mruknąłem sam do siebie opuszczając pomieszczenie. 
     Zanim jednak wyszedłem spojrzałem w kierunku zbiornika z woda, w którym odbywały się zajęcia rekreacyjne dla tych wszystkich starców. 
     Hala nie była wielka, na samym środku był nie wielki basen a po jego lewej i prawej stało kilka kabin które zapewne robiły za przebieralnię. W wodzie oprócz instruktorki, która była o niewiele młodsza od nich znajdowało się około piętnastu staruszków, przeważnie mężczyzn. W tej chwili wszyscy wykonywali ćwiczenia, kręcąc biodrami a w ręce trzymając piankowy makaron który miał wspomagać ich równowagę. Widok starej, sflaczałej skóry, wbitej w strój kąpielowy który leżał w szafie przez trzydzieści lat, nie należał stanowczo do tych które z przyjemnością by się oglądało. To było bardziej ohydne nawet niż mi się zdawało - pomyślałem i opuściłam pomieszczenie. 
     Nie miałem bladego pojęcia co teraz mam robić, już niedługo będzie kolacja czyli zapewne będę musiał jak zawsze nakrywać do stołu.

Carly POV : 

     Odkąd opuściłam pomieszczenie, w którym znajdował się brunet nie mogłam się na niczym skupić. Musiałam rozdać listy, które przyniosłam ze skrzynki ale nawet ta prosta czynność była straszliwie trudna kiedy moje myśli ciągle krążyły dookoła postaci Justina. "Naucz mnie" do końca nawet nie wiedziałam sama co chłopak miał na myśli. Przez cały czas był po prostu idiota, był po prostu kawałkiem chama który myślał że wszystko mu wolno, ale tak nagle ma ochotę się zmienić? Raz uśmiecha się i zachowuje jak normalny chłopak, którego na prawdę chciałabym poznać, a później jego humor zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni i jest chujem. 
     Wróciłam do kuchni przyglądając się swojej znajomej, która krzątała się po całym pomieszczeniu sprzątając. Zaśmiałam się cicho pod nosem na widok jej kocich ruchów, które wykonywała w rytm tylko jej znanej melodii. 
   - Pomoc w czymś ? - zapytałam przerywając jej błogi taniec, wskutek czego podskoczyła wystraszona - tak w ogóle to niezły taniec Betty - mój głos był lekko rozbawiony i puściłam jej oczko. 
    - Za chwile trzeba będzie robić kolacje wiec możesz już zacząć szykować powoli talerze - podeszła do mnie i oparła się o blat, tuż obok mnie - Justin jak przyjdzie to ci pomoże - na jej słowa cała zesztywniałam, nie chcąc już dziś go widzieć. Musze przyznać że na prawdę mnie irytował. 
   - Uhm, no dobra - powiedziałam od niechcenia i pokiwałam lekko głowa. 
     Podeszłam do szafki gdzie równo były ułożone nowe talerze, które dziś przyjechały z dostawa. 
    - Głębokie tez? - uśmiechnęłam się, a brunetka pokiwałam tylko przecząco głową. 
     - Będą kanapki i może jajecznica - odpowiedziała, wyciągając z wielkiej lodówki produkty, które przydadzą się do szykowania posiłku. 
     - Betty, już jestem! - krzyknął znajomy głos - ten idiota na basenie chyba nie potrzebuje mojej pomocy - słyszałam ze próbował uspokoić się, ale za bardzo mu to nie wychodziło. 
     Cały czas kucając przy szafce z naczyniami odwróciłam głowę w jego kierunku. Jego wzrok padał na mój lekko wypięty w jego stronę tyłek. Kiedy tylko zorientowałam się na co patrzy podniosłam się, prawie uderzając głowa o wystający kawałek blatu. Posłałam mu najgroźniejsze spojrzenie na jakie było mnie stać, a on tylko uśmiechnął się i puścił mi oczko, co trochę mnie obrzydziło, zgadując co chodziło mu w tej chwili po głowie.
    - pomożesz Carly układać naczynia na stole a później zobaczymy co będzie trzeba zrobić - Betty zabrała się za roztapiania masła na patelni, w celu usmażeniu na niej jajecznicy. 
     - Weź talerze, ja wezmę sztućce - powiedziałam bez emocji, kierując się do szuflady w której mogłam znaleźć to co aktualnie potrzebowałam. Brunet bez słowa sprzeciwu podszedł do szafki przy której wcześniej stałam i wyciągnął  z niej potrzebną ilość talerzy - rozłożysz to na stole? - jego mięśnie były napięte pod ciężarem około piętnastu talerzy, które trzymał w dłoniach na jednej kupce. Pokiwał głowa i bez słowa wyszedł z kuchni kierując się w stronę jadalni, gdzie nakryty już białym obrusem stół czekał na przyszykowane. 
     Biorąc do ręki koszyk ze sztućcami które tam włożyłam, poszłam śladami Justina do jadalni gdzie zauważyłam że rozkłada już talerze. Ta sytuacja przypomniała mi o naszym pierwszym spotkaniu kiedy taka sama czynność nie wychodziła mu najlepiej, i stłukł nawet parę talerzy. Zaśmiałam się cicho pod nosem, ale przez ciszę panująca wokół nas usłyszał to i posłał mi piorunujące spojrzenie - ups, chyba nie jest w humorze. Ignorując kompletnie jego osobę, nie chcąc kolejnej nieprzyjemnej rozmowy miedzy nami, zaczęłam rozkładać noże i widelce po obu stronach talerzy, które już znalazły się na stole. 
     Rozkładanie tego wszystkie nie zajęło nam dużo czasu, a kiedy chłopak skończył zaczął przynosić szklanki, które ustawiał przy każdym talerzu. Robiłbym szybko i precyzyjnie, jego wzrok był skupiony na tym co robił, a jego lekko rozchwiane różowe usta co chwile wypuszczały ciche sapnięcie - ja się wcale mu nie przyglądam! - krzyknęłam sama na siebie w myślach. 
     Kiedy stół był w całości nakryty i gotowy aby podawać do niego posiłek jadłam się do Betty której powinnam pomoc w przyszykowaniu jedzenia. Brunetka była jedyna kucharka w tym domu, ale zawsze dawała siebie rade. Kiedy tylko mogłam pomagałam jej przez co daliśmy rade usunąć się wcześniej, dając nam chwile aby odsapnąć przed podaniem na stół. Tak było tym razem, robienie kanapek nie wiele czasu nam zajęło, smarowałam kromki chleba a Justin wraz z Betty układało na nich rożne produkty takie jak żółty ser, sałata, szynka, ogórek. W River Gardens staramy się aby nasi seniorzy odżywiali się zdrowo, i żeby posiłki były kompatybilne z niektórych dietami. 
     Tym razem obecność Justina nie robiła mi dużej różnicy, gdyż ani razu się nie odezwał i nie robił równych kłopotów. Kilka razy czułam jak jego wzrok zawiesza się na chwile na moim ciele i lekko się uśmiecha, ale ignorowałam to. 
     Kiedy kanapki były już gotowe i znalazły się już na okrągłych talerzach, zaniosłam je na stół a brunet zajął się przenoszeniem napoi. W całym pomieszczeniu rozniósł się zapach gorącej herbaty z cytryna co sprowadziło już tutaj kilka starszych osób. Jak zawsze chwyciłam mały dzwoneczek z szafki stojącej w rogu i poszłam w kierunku salonu, gdzie dużo jeszcze osób siedziało i po prostu rozmawiało. 
   - Kolacja już jest - zaśmiałam się sama do siebie zadzwoniłam kilka razy dzwoneczkiem, na co praktycznie wszyscy zerwali się na równe nogi i ruszyli w stronę jadalni. 
     - Słoneczko - podeszła do mnie pani Groves i potarła lekko moje ramie - może dziś usiądziecie z nami i coś zjecie? - zapytała uprzejmie a kilka osób przechodzących obok nas polowali twierdząco głowa zgadzając się ze słowami swojej rówieśniczki. 
   - Wie pani co, zjemy sobie z Justinem i Betty na zapleczu, ale dziękuje za zaproszenie - uśmiechnęłam się do niej, i chwytający jej drobna i krucha postać pod ramie, poprowadziła ma kierunku jej stałego miejsca przy stole. 
     - Nie ma nie - powiedziała kobieta - Wszyscy chcemy abyście z nami zjedli - uśmiech nie schodził z jej twarzy, wiedziałam ze ta kobieta nie ustąpi. 
    - No dobrze, ale tylko dzisiaj - mój głos brzmiał nie pewnie ale od razu poszłam do kuchni szykować trzy dodatkowe nakrycia dla naszej trójki. 
     - Dziś zjemy z seniorami kolacje - powiedziałam na wstępie wchodząc do kuchni. Mogę dać sobie rękę uciąć ze słyszałam Justina jęknięcie niezadowolenia - Pani Groves nas zaprosiła.
    - O nie, ja nie idę!- Betty odmówiła, chwytając za dwa talerze pełne małych kanapeczek na dwa gryzy.-Teraz łapcie za talerze i zmykajcie stawiać to na stoły!- Posłałam jej mordercze spojrzenie i chwyciłam za jeden talerz i ruszyłam w stronę jadalni.
     Słyszałam kroki za sobą co oznaczało, że Justin szedł moim śladem. Położyłam talerz na stole przy pierwszych 8 siedzeniach. Chłopak wyglądał na trochę zagubionego bo co chwilę postawiał talerz w innych miejscach przez co się zaśmiałam, a otrzymałam od niego surowe spojrzenie i od razu odwróciłam się na pięcie i podążyłam w stronę kuchni. Cztery razy powtórzyliśmy czynność po czym prawie wszyscy staruszkowie znajdowali się już na swoich miejscach. Pani Groves zajęła dodatkowe trzy  miejsca dla mnie, Justina i Betty.
     Kiedy całe jedzenie łącznie z jeszcze ciepłą jajecznicą wylądowało na stole, mogliśmy spokojnie zająć swoje miejsca, które zajęła nam staruszka.
     - No rusz się Betty - mruknęłam w jej kierunku, cały czas ściskając jej dłoń i ciągnąć w kierunku kuchni. Była nieustępliwą kobietą, ale i tak wiedziałam że muszę zaciągnąć ją do tego stołu.
    - Nie ma takiej opcji Carly, nigdzie nie idę - jej skwaszona mina mówiła sama za siebie - Popatrz tylko jak ja wyglądam - wskazała ręką na swoje ubranie aby znaleźć potwierdzenie swoich słów.
    - Ściągaj tylko fartuch i będzie okay - przewróciłam teatralnie oczami i pociągnęłam za swobodnie wiszący sznurek od jej fartuszka, który sprawił że cały opadł na jej biodrach - Już - puściłam jej oczko - ściągaj go - rozkazałam, nie chcąc słyszeć więcej słów jej sprzeciwu.
   - No dobra, tym razem wygrałaś - powiedział od niechcenia i odwiązała dolną partię swojego granatowego fartuszka.
     Kątem oka zobaczyłam jak przy drzwiach stoi brunet, opierając się o ich framugę. Brązowooki trzymał przy ustach pięść najwyraźniej starając się zatamować śmiech, który straszliwie chciał wydostać się z jego ust. Jego oczy błyskały iskierkami rozbawienia.
    - Czego się śmiejesz? - spiorunowałam go wzrokiem - Coś cię bawi? - burknęłam w jego stronę, ciągnąć Betty za rękę.
    - Wygląda jakbyś była jej matką - powiedział od niechcenia i później spojrzał w moją stronę jakby nie spodobały mu się moje poprzednie słowa.

No one's POV :

   Cała trójka przeszła przez obrotowe drzwi prowadzące do jadalni, by po chwili zająć swoje miejsca, które wcześniej przetrzymała im starsza kobieta. Brunetka usiadła przy boku pani Groves, a Justin usadowił się na krześle po jej lewej stronie. Ostatnie miejsce jakie zostało było na przeciwko ich dwójki, lecz po chwili Betty już na nim zasiadła, wlepiając wzrok w nakrycie przed sobą.
   Dookoła panował lekki szum przez ciche rozmowy prowadzone przez wszystkich emerytów zgromadzonych tutaj. Justin co chwile ukradkiem zerkał w stronę swojej sąsiadki, patrząc jak cicho konwersuje z siwą kobietą. Pani Groves uśmiechała się ciepło do dziewczyny, widać że była szczęśliwa mogąc porozmawiać tutaj z kimś młodym.
    - Nic nie jesz? - Betty zagadnęła bruneta, zauważając że nie nałożył nic na swój talerz.
    - Już, już - odparł jakby wyrwany z transu, po czym sięgnął do talerza z kanapkami, i przełożył dwie z nich na swój talerz.
    Wszyscy obecni w jadalni spożywali w spokoju swój posiłek, co chwile wymieniając po cichu jakieś zdania. Jedni plotkowali, drudzy po prostu rozmawiali na temat jedzenia, czy im smakowało czy też nie. Carly głównie całą swoją uwagę poświęcała swojej ulubionej podopiecznej, chcąc umilić jej trochę czas. Wiedziała że za chwilę będzie musiała iść do domu, gdzie zapewne czekać na nią będzie kolejna kolacja. Na jej talerzyku znajdowała się tylko jedna kanapka z żółtym serem i pomidorem.
    Brunet co chwilę zerkał w stronę zielonookiej czując pewnego rodzaju zazdrość o to że to nie z nim prowadzi rozmowę. W jego oczach kryło się coś czego sam do końca nie mógł odgadnąć. Brunetka cały czas cholernie go denerwowała, ale jej wygląd też strasznie go pociągał. Za każdym razem kiedy był wściekły i sfrustrowany musiał rozładować swoje napięcie i to nie koniecznie w formie uderzania czy bicia. Potrzebował bardziej rozładować napięcie seksualne, które wzrastało w nim za każdym razem kiedy wkurzał się na kogoś tak seksownego jak ta dziewczyna. Dzisiejszego dnia wkurzyła go kilkakrotnie, przez co jego frustracja sięgała niemal zenitu.
     Carly jadła spokojnie swoją kanapkę, co chwile wymieniając po kilka słów z panią Groves oraz Betty, lecz czuła na sobie cały czas spojrzenie chłopaka. Było to interesujące i w pewnym sensie stresujące. Nie chciała spoglądać w jego stronę, nie chciała dać mu tej satysfakcji, że "pociąga ją" jego wygląd. Siwa kobieta siedząc u jej boku, śmiała się w najlepsze przyglądając się Carly. Dziewczyna na chwilę zatrzymała się w połowie jedzenia swojej kanapki, a jej oczy na moment się rozszerzyły, lecz po chwili znowu zrobiła kęs i odłożyła ją na talerz, żując to co miała w swojej buzi.
    - Wszystko okay kochanie? - zapytała pani Groves, na co dziewczyna przytaknęła głową.
    - W porządku - uśmiechnęła się - Smakuje pani jedzenie? Muszę powiedzieć że sama pomagałam szykować te kanapki - jej melodyjny śmiech rozbrzmiał cicho po pomieszczeniu.
     - Tak, są pyszne - jej cichutki głosik dotarł do jej uszu, jej głos był taki podobny to głosu jej babci.
     - A próbowała może pani jajecznicy ... - zdanie zabrzmiało prawie jak stwierdzenie, przez zawieszenie jej głosu pod koniec. Dziewczyna ponownie znieruchomiała a jej małe piąstki, leżące płasko po obu stronach talerza, zacisnęły się. Jej oczy ponownie rozszerzyły się najprawdopodobniej w szoku.
    - Tak, również mi smakowała - uśmiech nie schodził z twarzy staruszki, ale kiedy ta obróciła głowę w jej stronę nie widziała co się dzieje. Zielonooka siedziała wyprostowana jak struna na swoim krześle i nie ruszała się nawet. Zza jej postaci wychylał się lekko Justin, na którego ustach pojawił się lekki uśmieszek, a w jego oczach błysło coś czego stara kobieta dawno nie widziała - Na pewno wszystko okay kochanie? - dotknęła lekko jej ramienia co podziałało na nią jak kubeł zimnej wody. Uśmiechnęła się sztucznie i przytaknęła głową. - Jedz swoją kanapkę, bo wszyscy już skończyli - zaśmiała się cichutko.
    - Tak - powiedziała pod nosem i wzięła prawie ostatniego gryza swojej kromki chleba z żółtym serem i pomidorem.
    Kiedy włożyła do buzi końcówkę kanapki omal się nią nie udławiła. Jej ciało ponownie zadrżało i oczy rozszerzyły. W zielonych oczach błysnęły łzy, po czym cichutko zakaszlała. Po jadalni rozniósł się bardzo cichy chichot jej towarzysza, lecz chyba nikt go niedosłyszał. Brunetka spojrzała w jego stronę po czym z jej oczu wyciekło kilka łez. Posłała mu pełne pogardy spojrzenie i gwałtownie odsunęła się od stołu, prawie przewracając swoje krzesło. Jej twarz była prawie cała czerwona, a jej policzki świeciły się od dużej ilości łez które już po nich spłynęły. Nie zawracając sobie głowy aby powiedzieć chociaż zwykłe "do widzenia"  wybiegła z jadalni, jak najszybciej kierując się w stronę szatni aby wziąć swoje rzeczy. W pośpiechu chwyciła swoją torebkę. Obraz zamazywał jej się z każdym krokiem co raz bardziej, ale kiedy zatrzasnęła za sobą drzwi frontowe z głośnym hukiem, musiała przystanąć na chwilę aby przetrzeć oczy, ponieważ nic nie widziała.

od autorek:  rozdział w większości pisany przeze mnie (@jdbismygold) lecz z małą pomocą @ros3y_ . Mam nadzieję że spodobał wam się rozdział i będziecie wiernie czytać. Mam pewną sprawę, informujemy 17 osób a komentarzy jest mniej niż 10.  Jeśli przeczytaliście ten rozdział to skomentujcie, wystarczy zwykłe "czytam".
Jak myślicie, co się stało Carly? 

7 komentarzy:

  1. Jak zwykle świetny ♥
    Tylko co Justin jej powiedział że tak wybiegła ?? ... czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. o mój boże czy on robił to co ja myślę? :o
    kocham ten rozdział i całe opowiadanie :D
    czekam na nn xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny <3
    @kateforollg

    OdpowiedzUsuń
  4. o co chodzi ?? wydaje mi sie że Justin pod stołem zaczął ją dotykać, tam mi się wydaje

    OdpowiedzUsuń
  5. też mi się tak zdaje, ale zobaczymy :)
    czekamyy na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Moze Justin ja dotykal ? Raczej tak haha pewnie dotykal jej uda i jechal wyzej do.. sami wiecie xd

    OdpowiedzUsuń